"Trynki"
Miały być gipsowe, miały być maszynowe, to dlaczego są cementowo wapienne i kładzione ręcznie?
Ano dlatego, że wystawił nas jeden pan którego teraz pozdrowię 3 słowami . . .
Ale po kolei:
Namiary na tynkarzy mieliśmy od 2 różnych osób na tą samą ekipę, więc nie zakładaliśmy problemów.
W styczniu wstępnie z nimi rozmawialiśmy i podali cenę 32 zł za m2 tynków gipsowych utwardzonych. Podobne ceny były wówczas na rynku.
Mieliśmy się kontaktować dopiero jakieś 2-3 tygodnie przed robotą, bo teraz to za wcześnie, a i my dokładnego terminu nie mogliśmy podać.
Gdy było już widać koniec prac elektryka ponownie odezwaliśmy się do tej ekipy żeby ustalić szczegóły.
Pan powiedział, że się odezwie za kilka dni i odezwał się ale nie on, a jego szef (chyba szef, ale nie znam ich relacji, gość ma pod sobą kilka ekip, dobrze do niego pasuje naganiacz albo Janusz biznesu).
Na spotkaniu na budowie nic nie zapowiadało katastrofy, do momentu gdy chcieliśmy potwierdzić cenę 32zł. Janusz się zdziwił i podał cenę 36 zł za gipsowe i 38 za cementowo wapienne a "takich cen jak 32zł nie ma" i "on już w zeszłym roku za 36 robił" i tamten gość, z którym rozmawiałem w styczniu na pewno mi tyle nie powiedział, a poza tym wzrosła cena gipsu o 2zł na worku.
Chcieliśmy z niego zrezygnować, ale zaczął się sezon budowlany, ceny na rynku były już rzeczywiście w okolicach tych 36zł, a terminy większość miała pozajmowane. Wróciliśmy więc do Janusza godząc się na jego warunki - w końcu był polecony z 2 niezależnych źródeł. Mieliśmy się spotkać za 2 tygodnie jak już będzie wiedział dokładnie, którego dnia do nas może wysłać ekipę, wtedy miał też wszystko pomierzyć itp.
Na to spotkanie Janusz przyszedł wyluzowany i zaczął kręcić odnośnie terminu, a nawet momentami zachowywać się bezczelnie. Cena Uwaga skoczyła do 38 zł za gipsowe i 40 za cementowo wapienne i on nie mógł mi powiedzieć 36zł i 38zł te 2 tygodnie temu bo "takich cen nie ma" i "on już w zeszłym roku za 38 zł robił", a w ogóle to podrożał gips o 2 zł na worku...
Kulturalnie mu podziękowaliśmy za współpracę, ale zostaliśmy na lodzie, bo najbliższy termin po obdzwonieniu kilku ekip był za 1,5 miesiąca...
Tu z pomocą przyszedł nasz elektryk, który zadzwonił do zaprzyjaźnionej ekipy, która kładzie tynki ręcznie i trochę ich poprosił aby nas gdzieś w grafik wcisnęli.
I tym oto sposobem mamy już tynki czy też trynki jak mawiają nasi Górale z ekipy :)
Chłopaki się uwijali tak sprawnie, że maszynowo by szybciej tego nie położyli. W sumie im wyszło 8 dni pracy po kilkanaście godzin dziennie (ok 850 m2 z piwnicą). Cenowo rewelacja bo wyszło niecałe 30zł za m2 :D
A cementowo wapienne rozważaliśmy też wcześniej jako, że są zdrowsze, więc jesteśmy zadowoleni podwójnie :D
A tu efekty ich pracy:
Teraz wszystko sobie schnie (w piwnicy niestety opornie), a my bierzemy się za dalsze etapy.
Pozdrawiamy
Ania i Piotrek