Winter is coming...
Zima za pasem, a my nieprzygotowani. Obawiamy się o nasza instalacje wodna i ogrzewanie, żeby nie zamarzło. Nie mówiąc już o dyskomforcie pracy w takich temperaturach. W dodatku ostatnio mamy pecha i wszyscy nas uczą cierpliwości. Ale po kolei:
Gaz: przedłużaliśmy termin w gazowni do końca listopada bo pierwotny był nierealny na czerwiec. Rzutem na taśmę udało się zmieścić w czasie i podpisać umowę z dostawcą tydzień przed terminem. Samo założenie licznika miało zająć 2-3 dni robocze więc byliśmy spokojni, że zdążymy przed mrozami. Postanowiliśmy monitorować sytuację i dzwoniliśmy do PSGAZ czy już mają zlecenie na montaż i czy możemy się umawiać na termin. Okazało się, że jeszcze nie dostali zlecenia. Po kilku dniach i kilku telefonach do gazowni i dostawcy wysłuchaniu całej plejlisty melodyjek na czekanie postanowiliśmy udać się osobiście do oddziału, w którym podpisywaliśmy umowę. Tam pan sprawdził nasza sprawę i ponowił wysłanie zlecenia na montaż licznika. Nie wiem czy coś się zawiesiło w systemie czy Pani, która nas obsługiwała przy podpisywaniu umowy czegoś nie kliknęła, ale byliśmy już tydzień do tyłu. Teraz znowu czekamy te 2-3 dni robocze choć na infolinię straszą ze mają na to nawet 5 dni, a temperatury w nocy mają dochodzić do - 5.
Instalacja co: ponieważ podłączenie gazu się przeciągało to postanowiliśmy zabezpieczyć naszą instalacje co. W tym celu kupiliśmy 20 litrów glikolu i nasz hydraulik wpompował go w nasze rurki. Teraz możemy spać spokojniej - jak zamarznie to tylko instalacja wodna...
Ocieplenie dachu: zdecydowaliśmy sufity podwieszane zrobić własnym sumptem (głównie rękami Taty :) ). Fundusze się kończą, więc każdy grosz zaoszczędzony jest na wagę złota. Trochę przez to jesteśmy opóźnieni, ale mamy już umówiona ekipę na ocieplenie dachu na 13/12. Wcześniej w tym tygodniu ma ktoś podjechać pomierzyć i sprawdzić wilgotność więźby. Trzymajcie kciuki, bo jak przyjdzie nam suszyć więźbę do lata to za gaz się nie wypłacimy. Tu postępy z prac nad stelażami:
Drzwi wejściowe: w końcu (na początku listopada) zdecydowaliśmy się na konkretny model drzwi wejściowych i poszliśmy je zamówić. Jakież było nasze zdziwienie, że najbliższy termin to druga połowa stycznia, bo fabryka już nie przyjmuje zamówień na ten rok. Nic to, uszczelniliśmy dziury w naszych drzwiach tymczasowych i jakoś może dotrwamy.
Kominek: Wybraliśmy Defro Intra ME BL i zamówiliśmy przez internet. Mieliśmy nadzieję, że chociaż nim będziemy się mogli dogrzewać. Nie doceniliśmy jednak naszego pecha ostatnich dni... Dostaliśmy SMS, że kominek będzie dostarczony w piątek ale nie przyjechał, na stronie do śledzenia przesyłki była data poniedziałkowa, ale też nie przyjechał. Za to w poniedziałek odezwał się sprzedawca, że dostał informacje od kuriera, że nie da się dojechać pod wskazany adres autem ciężarowym!? Skąd taka informacja i czemu nikt się z nami nie kontaktował? Sprzedawca odpisał kurierowi, że jest dojazd, dojeżdża śmieciarka, betoniarka i inne ciężarówki więc i oni dadzą radę. We wtorek znowu zero odzewu więc zadzwoniliśmy na infolinię do kuriera, pani miała wysłać ponaglenie do kierownika oddziału. Zobaczymy jutro czy skuteczne.
Oczyszczalnia: Nasza oczyszczalnia nie jest jeszcze uruchomiona i aby nie zamarzła w niej woda to fachowcy polecili nam aby nasypać do butelek 1,5 l trochę piasku zakręcić i wrzucić do góry dnem do wody w oczyszczalni. Wówczas powietrze w butelkach ma być izolatorem i woda nie zamarznie i nie rozsadzi oczyszczalni. Mamy jeszcze trochę za mało butelek nazbieranych ale chyba wrzucimy to co mamy już teraz, żeby spać spokojniej.
Pozdrawiamy
Ania i Piotrek